Jego bogaty życiorys naznaczają różne funkcje: nauczyciela, harcerza w stopniu podharcmistrza, organizatora i piewcy słowa poetyckiego, a także (może: przede wszystkim) dobrego człowieka. Która z tych funkcji silniejsza? Trudno powiedzieć, wszak wszystko było Jego pasją, drogą do samospełnienia, realizacji powziętych zadań.

Wojciech Klank 1

Pasja pierwsza: Harcerstwo.

Chyba najbliższe jego sercu. Gdy po 1956 r. powstał na nowo Związek Harcerstwa Polskiego młodzież, pod opieką prof. Kryszewskiego, zaczęła organizować zastępy harcerskie „Tygrysów” i „Włóczykijów”. Zastępowym został druh Wojciech Klank- wówczas uczeń klasy VIII Liceum Ogólnokształcącego w Wejherowie. Jak wspomina - niełatwo było wejść w krąg „Włóczykijów”- trzeba było wykazać się silną wolą, dyscypliną, zdobywać różne sprawności, a przede wszystkim dbać o słowo harcerza, na którym trzeba było polegać jak na Zawiszy. Druh Klank posiadał wszystkie niezbędne umiejętności. Przez rzesze harcerzy został zapamiętany przede wszystkim jako człowiek honoru, bardzo dobry organizator, dbający o zachowanie porządku, przestrzeganie regulaminu, ale i człowiek życzliwy młodym ludziom, biorący aktywny udział w ogniskach, przy których śpiewano obozowe ballady. Chętnie przekazywał wiedzę swoim przyszłym zastępcom, np. podczas harcerskich obozów szkoleniowych w Konarzynach.

Pasja druga: Nauczanie.

Pan Klank jest absolwentem naszego liceum, a po ukończeniu Wyższej Szkoły Pedagogicznej i uzyskaniu tytułu magistra powrócił do niej w charakterze nauczyciela języka polskiego. Jako pedagog dbał o czystość mowy (sam posługiwał się piękną polszczyzną), wielką wagę przywiązywał do treści i formy wypowiedzi. Umiejętności te przydały Mu się nie tylko w pracy pedagogicznej czy w czasie licznych odczytów/ prelekcji w Kole Przyjaciół Biblioteki Powiatowej, ale także w pracy artystycznej. Jest autorem zbiorków Wspomnienia i klechdy z północnych Kaszub, Klechdy i powiastki z Grodu Wejhera, Moje cztery pory roku, Wiersze pod choinkę, Wielkanocne pisanki po raz pierwszy malowane wierszem. Członkowie Stowarzyszenia Absolwentów naszego liceum wspominają wiersze, jakie otrzymywali od p. Klanka np. z okazji Dnia Nauczyciela czy Świąt (W Święta nie żałujmy głosów/ kolędujmy i śpiewajmy! Na poprawę swego losu wszystkim nam nadzieję dajmy ; Dziś nauczycieli Święto, o którym zawsze pamiętam. Wszak łączyły nas sukcesy, także kłopoty i stresy. Choć wokół szaleje pandemia i cierpi prawie cała ziemia, życzę Ci niezłomnej postawy i losu nas wszystkich poprawy).
Dziś te życzenia mają szczególne znaczenie, gdyż ich autor sam poprawy losu nie doczekał.

Pasja trzecia: sentyment do ulubionej szkoły.

W 1989 roku wraz z Jerzym Trepczykiem, Marią Czoską-Stanzecką (nauczyciel historii) i dziewięcioma innym absolwentami powołuje do życia Społeczny Komitet Jubileuszu Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. Króla Jana III Sobieskiego. Zadaniem komitetu było przygotowanie uroczystych obchodów 132 rocznicy powstania Gamai. Pan Klank przygotował także oprawę graficzną okolicznościowego biuletynu Gamaja, czyli Alma Mater Wejheroviensis. Kilka lat później zostaje przewodniczącym Komisji Rewizyjnej Stowarzyszenia Absolwentów powołanego do życia w 1997 roku. Czy polonista, poeta może czuć się dobrze w roli przewodniczącego takiej komisji? Okazuje się, że tak. Praca w Kuratorium Oświaty, prowadzenie nadzoru pedagogicznego nad szkołami podstawowymi czy też organizowanie wymiany polsko-niemieckiej dla młodzieży dało Mu solidne podstawy do pracy na różnych polach „walki”, także tych finansowych. Niejeden z młodych ludzi mógłby nauczyć się od Niego skrupulatności, sumienności i umiejętności wprowadzania ładu. To taki Ignacy Rzecki współczesnych czasów.

Będziemy go wspominać jako człowieka życzliwego, zawsze chętnego do pomocy, wspaniałego organizatora i dobrego kolegę. W czasie naszych prywatnych spotkań często podkreślał swą miłość do Wejherowa. Uwielbiał spacery po parku, po lesie. Zachwycał się piękniejącym miastem. Kochał legendy o założeniu miasta, stąd pomysł ich zapisaniu i wydania, dla potomnych, by poznali historię rodzinnego gniazda. Podkreślał przywiązanie do swej rodziny – wspomina Stanisława Gawłowska. – Namawialiśmy Wojtka do spisania historii rodziny. Opowiadał tak pięknie, tak barwnie, że mogliśmy słuchać Go do późnych godzin nocnych.

Wojciech Klank odszedł 8 marca 2021 r., w dniu Święta Kobiet, którym zawsze okazywał szacunek i witał z nietypową już dziś galanterią. Na pewno tym, którzy pozostali, którzy brali udział w harcerskich ogniskach, będą towarzyszyć słowa popularnej obozowej piosenki, nabierającej w momencie dogasania ogniska, w wieczornej ciszy, w świetle gwiazd, wymienienia ostatniego uścisku rąk zupełnie innego znaczenia.
Pozostaje wierzyć, że Nie zgaśnie tej przyjaźni żar, co połączyła nas. Nie pozwolimy, by ją starł nieubłagany czas. Do zobaczenia Przy innym ogniu, w inną noc….

Słowa pożegnania Prof.  Stanisława Ilnickiego:

Droga i szanowna Rodzino świętej pamięci Wojciecha Klanka, zacni uczestnicy dzisiejszego nabożeństwa żałobnego.
Niech mi wolno będzie – w imieniu nieobecnych dziś z powodu pandemii koleżanek i kolegów szkolnych - pożegnać drogiego nam zmarłego przyjaciela - Wojtka.
O jego życiu i dokonaniach, zapewne lepiej niż ja opowiedzieliby Ci, wśród których od najmłodszych lat nieprzerwanie przebywał, uczył się, pracował i spotykał się towarzysko. Ufam, że gdy minie zaraza i wszyscy odzyskają sprawność, spotkamy się, by opowiedzieć, jakim niezwykłym człowiekiem był Wojtek, czego dokonał, jak wiele uczynił dla naszej społeczności i utrwalenia pamięci o drogiej nam wszystkim – jak mówił – Wejherowskiej Gamai.
Ja pierwszy raz spotkałem Wojtka jesienią 1955 r., w Liceum Ogólnokształcącym w Śmiechowie. Byliśmy w równoległych klasach, on – w VIIIb „łacińskiej”, ja w VIIIa, „angielskiej”. Poza WF nie mieliśmy wspólnych lekcji, ale zapamiętałem go jako autora tekstów literackich ukazujących się regularnie w szkolnej gazetce ściennej.
Październikowa odwilż 1956 r. skierowała aktywność Wojtka w stronę odrodzonego harcerstwa. Podążyli tam za nim jego nieodłączni koledzy z klasy – Waldemar Piepiórka, przyszły ksiądz, kustosz Kaszubskiego Sanktuarium Maryjnego w Sianowie, i Wiesław Losiak, w przyszłość doktor nauk medycznych w dziedzinie weterynarii, z którymi połączyły go więzy dozgonnej przyjaźni.
Po maturze, w okresie naszych studiów w oddalonych od siebie miastach, spotykaliśmy się w czasie ferii świątecznych i wakacji. Spośród tych spotkań szczególnie utkwiła mi w pamięci wizyta u Wojtka na „bezludnej wyspie” na jeziorze Dobrym, gdzie biwakował wraz z przyjaciółmi Robinsonami - Waldkiem i Wieśkiem.
Jubileuszowe zjazdy absolwentów Gimnazjum i Liceum im. Króla Jana III Sobieskiego w Wejherowie, organizowane co dekadę począwszy od 30-lecia naszej matury w 1989 r., ożywiły nadwątlone przez czas więzi koleżeńskie. We wszystkich tych przedsięwzięciach Wojtek odgrywał kierowniczą rolę. Redagował rocznicowe zeszyty „Gamai”. Organizował niezapomniane spotkania koleżeńskie – dwukrotnie w Starbieninie, w Sianowie, Gowinie, w dawnej siedzibie ogólniaka na Śmiechowie.
Wszyscy pamiętamy wykonaną wtedy wspaniale przez zgromadzonych w auli szkolnej absolwentów, zaintonowaną przez Wojtka pieśń: „Upływa szybko życie…”. Nadszedł, niestety, „ten rok, ten dzień, ta chwila”, że stało się to, co wtedy profetycznie wyśpiewaliśmy.
Drogi Wojtku, wiem od Lusi, że przed śmiercią, dopóki Cię siły nie opuściły, próbowałeś połączyć się telefonicznie z przyjaciółmi. Ja też odczytałem w komórce wiadomość o Twoim telefonie, nieodebranym z jakiegoś powodu poprzedniego wieczoru. Nie mogę sobie tego darować…
Żegnamy Ciebie Wojtku z wielkim smutkiem, ale też z wdzięcznością za dobro, które dla nas wszystkich czyniłeś. Spoczywaj w pokoju Przyjacielu. Niech Ci ziemia lekką będzie.
Byli chłopcy byli, ale się minęli, i my się miniemy po malućkiej kwili…